Asus G70 kolejny potwór do gier

Kiedyś, w jednym z odcinków przygód agenta 007 padło zdanie „Nigdy nie mów nigdy”, co chciałbym odnieść w tym przypadku to nowego dziecka firmy Asus, czyli notebooka Asus G70, jakiego miałem przyjemność poddać próbom wytrzymałości.
Po raz kolejny firma Asus zaproponowała coś dla ludzi ceniących sobie wygodę, mobilność i możliwość grania na lapku - oczywiście chodzi o wspomniany G70. Śmiało można powiedzieć, że osoby nie ceniące stacjonarnego sprzętu w postaci kawałka obudowy ze stali, ale lubiące sobie pograć, zostaną mile połechtane tym cudownym potworkiem. Twórcy nowego dziecka Asusa sami przyznają, iż G70 został zaprojektowany pod kątem osób, które kochają gry oraz mają ochotę na oglądanie materiałów multimedialnych w wysokiej rozdzielczości. Pozwólcie, że nie będę się odwoływał do Asusa G2, którego opisywałem kilka tygodni temu, bo po co, skoro w tym nowym, pomimo że podobny i tak samo ciężki, zaszło trochę pozytywnych zmian.



Skoro już zaczynam swoje achy i ochy, to na pierwszy ogień niech idzie siedemnastocalowa matryca o rozdzielczości 1920 x 1200 pixeli - jednym słowem, mamy HD. To wciąż robi wrażenie na całym otoczeniu, które widzi, kiedy otwieramy G70, by rozkoszując się tymi spojrzeniami dookoła wcisnąć przycisk zasilania. A moc objawi się przed Wami wielka, bo trudno by było inaczej, gdy wewnątrz siedzi sobie procesor Intel Penryn COre 2 Duo (do wyboru jest również Core 2 Extreme) oraz dwa (!), podkreślam, DWA układy graficzne GeForce 8700 MGS, pracujące w trybie SLI, dając w sumie 1 GB pamięci. To robi wrażenie, sami przyznacie, chociaż jak znam życie, za chwilę będziemy mieli komentarze samych „specjalistów”, dla których takie cudo to norma codzienna, ale ich omijam szerokim łukiem, pisząc te słowa do tych, którzy lubią i chcą czytać o sprzęcie, jaki wciąż potrafi urzekać i zachwycać.

Skoro piszę o kartach, to przyznaję, że gry raczej nie zaskoczyły mnie zwieszaniem się czy skokami grafiki, więc możecie być spokojni, poza faktem, że G70 się grzeje, więc uwaga, aby nie kłaść go na kolankach, bo będziecie mieli wtedy, hmm, sami sobie dopowiedzcie, co może się stać... a uwzględnijcie, że w naszym kraju raczej za przysłowiową głupotę nikt odszkodowań nie płaci. Lecz trudno się dziwić, że potworek się grzeje, skoro oprócz wspomnianego proca i kart grafiki, wewnątrz siedzą lub mogą się tam znaleźć dwa dyski, które swoją pojemnością (skromne 640 MB) pozwolą przechować trochę danych. Chciałbym jeszcze na moment wrócić do procesora, który ma, jak wspominałem wcześniej, dwie opcje do wyboru, a do ich obsługi - by ułatwić Wam życie - G70 został wyposażony w oprogramowanie Asus Direct Console, pozwalające Wam wybierać między ustawieniami procesora Standard, Turbo i Turbo Extreme.



Wróćmy jednak na zewnątrz. Jak pamiętacie, G70 wyposażony jest w 17” ekran LCD o rozdzielczości full HD z szybkim czasem reakcji na poziomie 8 ms. Sam ekran podświetlany jest dwoma lampami, które dają jaśniejsze podświetlenie. Drugi wyświetlacz pozwala prezentować wiele informacji odnośnie systemu, co daje Wam możliwość przebywania w naszym świecie gier, jednocześnie pozostając na bieżąco ze wszystkimi informacjami.

No, w tym notebooku to chyba wszystko jest podwójne, co najmniej. Mamy dwie grafiki, dwa dyski, dwa wyświetlacze, to czemu nie podwójna moc dźwięku! Myślicie, że żartuję – bynajmniej. Asus G70 wyposażono w system Dolby Home Theater oraz dodano do tego głośniki Altec Lansing, cztery sztuki. Cała czwórka nagłaśniająca została rozmieszczona w czterech rogach komputera, by dało się uzyskać jak najlepszy efekt 3D surrand. By wzmocnić nasze doznania nie tylko słuchowe, ale i estetyczne, przednie głośniki w trakcie odtwarzania muzyki pulsują różnokolorowym światłem, jakie zmienia się w zależności od pojawiających się animacji. Odrobinę zahaczyłem już o wizualizację, ale jeszcze o podwójnych atrakcjach warto napisać. Za chłodzenie, (ale i tak cieplutki jest) odpowiadają dwa wentylatory, działające dość cicho i nie przeszkadzające podczas zabawy oraz pracy.



Wypada teraz wspomnieć o stylistyce tego cudeńka, bo jestem pod wrażeniem, nie ukrywajmy. Podobnie jak większość notebooków Asusa, tak samo i G70 posiada niepowtarzalny design. Obudowa pokryta została szczotkowanym aluminium, które nadaje mu specyficzny i agresywny wygląd. Do tego dochodzą wspomniane diody LED umieszczone po obu stronach wyświetlacza. Jak już wiecie, diody zmieniają swoją kolorystykę w czasie odtwarzania multimediów, lecz pełnią także rolę informacyjną. Diody umieszczone z tyłu zmieniają kolor wraz ze zmianą obrotów wentylatorów, a diody z boku mogą pulsować podczas obciążenia jednostki centralnej. Oczywiście do tego mamy doskonały panel sterowania, jak małe centrum dowodzenia, napęd DVD, a z ciekawostek - wbudowany port HDMI. Po prostu ten lapek to pełnowymiarowe centrum multimedialne, które można nosić pod pachą, gdyby nie te ponad cztery kilogramy wagi. Oczywiście ja wiem jedno - nie odmówiłbym takiego prezentu, gdyby ktoś mi chciał Asusa G70 podarować, czego sobie i Wam życzę.

Na koniec zaś zgodnie z zasadą coś dla fanatyków, czyli podaję parametry techniczne najbogatszej wersji wyposażenia: Procesor Intel Core Duo (2,66 GHz MB L2 cache), Pamięć Ram 4 GB, Dysk Twardy 640 GB (2 x 320 GB) SATA, karta Graficzna nVidia GeForce 8700 GT x 2GDDR3, wyświetlacz 17,1” TFT WUXGA + Color Shine 1920 x 1200, sieć Modem 56K  V.92, Ethernet, WiFi, Napęd Blu Ray RW ( lub DVD), Klawiatura i touchpad. Porty: 2.0M camera, hybrid TV tuner, 5 USB 2.0, Expres Card, Modem, s-video, hdmi, mic in. Karta dźwiękowa Altec Leasing Dolby, waga 5kg. Cena G70 waha się od 7800 do 12000 (takie ceny udało mi się znaleźć na rynku).



ZALETY: czytajcie tekst wyżej

WADY: znowu mieliśmy Vistę jako system, więcej nic nie trzeba dodawać, a kolejne dwie to oczywiście cena i waga, ale tę ostatnią jeszcze można przeżyć.